To wyprodukowana w Rosji i odpalona prawdopodobnie przez wspieranych przez Moskwę separatystów rakieta BUK zabiła pilotów i przecięła na pół malezyjskiego Boeinga 777 lot MH17, który latem ubieglego roku runął na wschodzie Ukrainy.
Do takich ustaleń doszli holenderscy śledczy, a najbardziej szokujące w ich raporcie było stwierdzenie, że przez mniej więcej minutę pasażerowie byli świadomi tego, co ich spotkało, nie zginęli od razu.
W katastrofie malezyjskiego samolotu zginęło w sumie 298 osób, wszyscy przebywający na pokładzie. Dramat miał miejsce w lipcu zeszłego roku.
Do takich ustaleń śledczy doszli po przebadaniu szczątków maszyny oraz innych fragmentów odnalezionych na miejscu katastrofy.
Zdaniem holenderskich śledczych rakieta, którą prawdopodobnie odpalili prorosyjscy separatyści wybuchła zaledwie kilka cali od kokpitu, dlatego jako pierwsi zginęli piloci, a po chwili oderwał się cały przód samolotu. Wybuch rakiety był zabójczy bezpośrednio tylko dla trzech członków załogi, reszta załogi oraz pasażerowie zginęli głównie z powodu dekompresji, braku tlenu i potworego zimna panującego na wysokości przelotowej samolotów pasażerskich.
Zdaniem holenderskich biegłych ludzie żyli od 60 do 90 sekund po tragicznym wybuchu rakiety. Moskwa uparcia powtarza, że winni strącenia boeinga byli Ukraińcy, którzy wykorzystali do tego zestaw rakietowy używany jeszcze w czasach ZSRR.
Kazimierz Sikorski(aip)