Gimnastyczka Marta Pihan-Kulesza w znakomitym stylu wznowiła sportową karierę po urodzeniu córki. Od razu została mistrzynią Polski w wieloboju oraz wicemistrzynią kraju w ćwiczeniach na równoważni.
Pihan-Kulesza przyznała w rozmowie z Polskim Radiem, że powrót na planszę nie był łatwy. Podkreśliła, że udał się w znacznej części dzięki wsparciu jej męża Romana Kuleszy, również gimnastyka, który kosztem swoich startów poświęcił się opiece nad dzieckiem.
„Wróciłam do gimnastyki nie dlatego, by komuś coś udowodnić, tylko po to, by udowodnić coś sobie” – stwierdziła polska gimnastyczka, dodając że miała już wiedzę na temat powrotów do uprawiania sportu po kontuzji, ale była ciekawa, jak można tego dokonać po zostaniu matką.
Mistrzyni kraju w wieloboju przyznała, że nie miała żadnych oczekiwań co do startu w MP i nie spodziewała się medalu. „Układy nie wyglądają tak, jak chciałabym tego. Godzin przepracowanych na treningach jest jeszcze za mało” – dodała.
W przyszłym roku Szczecin będzie gospodarzem gimnastycznych mistrzostw Europy. Dla Marty Pihan-Kuleszy fakt, że to właśnie jej rodzinne miasto gościć będzie tę imprezę, miał duży wpływ na podjęcie decyzji o powrocie. Polka nie wyklucza też startu w igrzyskach olimpijskich w Tokio w 2020 roku. „Najważniejszy będzie przyszły rok, mistrzostwa Europy w Szczecinie i kwalifikacja olimpijska – mistrzostwa świata w Stuttgarcie. W tym roku sprawdzam swoje możliwości” – zakończyła.
Naczelna Redakcja Sportowa PR / now