Do 300 wzrosła liczba zabitych we wczorajszym zamachu w meczecie na Półwyspie Synaj.
W piątek tuż po modlitwach, kiedy meczet był wypełniony ludźmi, wybuchła bomba, potem napastnicy rozpoczęli ostrzał. .Do zamachu doszło w meczecie, do którego uczęszczają wyznawcy sufizmu, czyli muzułmańskiego mistycyzmu. Już wcześniej byli oni prześladowani przez islamistycznych bojowników w regionie, w tym przez lokalny odłam Państwa Islamskiego (IS). Dżihadyści uważają wyznawców sufizmu za heretyków.
Prezydent Egiptu Abd el-Fatah es-Sisi, zapowiedział, że władze Egiptu odpowiedzą sprawcom ataku na meczet z „brutalną siłą”. Kilka godzin później egipskie siły powietrzne dokonały nalotów na północy Półwyspu Synaj – poinformowały źródła w siłach bezpieczeństwa i świadkowie.
Do ataku nie przyznała się żadna organizacja terrorystyczna, ale najprawdopodobniej, był to kolejny zamach organizacji Prowincja Synaj, lojalnej wobec IS. Grupa ta wzięła na siebie odpowiedzialność za najkrwawsze zamachy w regionie z ostatnich lat, w tym za atak bombowy z 2015 roku na rosyjski samolot czarterowy lecący do Petersburga, w którym zginęły 224 osoby.
Sytuacja na półwyspie Synaj pogorszyła się po obaleniu w 2013 roku przez ówczesnego dowódcę sił zbrojonych Sisiego wywodzącego się z Bractwa Muzułmańskiego szefa państwa Mohammeda Mursiego.
Po ataku prezydent kraju Abd el-Fatah es-Sisi zwołał też specjalne spotkanie sił bezpieczeństwa. Egipski rząd ogłosił 3-dniową żałobę narodową. Słowa współczucia i kondolencje, płyną do Egiptu z całego świata. Zamach potępił prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump. Amerykański prezydent nazwał go „okropnym i tchórzliwym”.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/BBC/kj/łp