2 C
Chicago
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Dziewczynka z Kamerunu chodzi dzięki pomocy kielczan!

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Gabrysia z Kamerunu, której od kilku lat pomagają kielczanie, po raz pierwszy przyjechała do Polski. Dziewczynka ma nowe protezy nóg i coraz lepiej chodzi. I poznaje życie w naszym kraju, które jest zupełnie inne niż w jej ojczyźnie.

Dziewczynka urodziła się z wadami nóg i nie mogła chodzić. Zainteresowała się nią siostra Norberta przebywająca w Kamerunie na misji, która przez kilka lat pracowała w kieleckiej parafii świętego Józefa. Siostra prowadzi w Afryce między innymi świetlicę dla dzieci i przedszkole. Dziewczynka została zakwalifikowana do operacji przez organizację „Lekarze bez granic”. Jej koszt to 6 tysięcy złotych. To była gigantyczna kwota, nie wyobrażalna dla rodziców i opiekunów małej dziewczynki. Siostra Norberta zwróciła się o pomoc do kieleckiej parafii, w której pracowała i tak o potrzebującej Gabrysi dowiedział się radny Władysław Burzawa. Pieniądze na operację zostały zebrane podczas żywej szopki.

– W Polsce ta kwota wystarczyłaby na jakieś zakupy, a w Kamerunie zmieniła życie człowieka. – Dlatego wybrałem pomoc Gabrysi, a nie polskiemu dziecku – mówi. – Operacja się udała, a dziewczynka nauczyła się chodzić, ale po kilku latach problem wrócił, ponieważ wyrosła z protez. Zostały one wymienione na większe, bardzo ciężkie, trudne do udźwignięcia przez dziecko. – Dziewczynka miała je zaczepione pasami na barkach i musiała chodzić o kulach. Do tego dziewczynka pod ciężarem protez skrzywiła się. Dzieci śmiały się z niej. Kiedyś miała wziąć udział w paradzie, mama uszyła jej piękną sukienkę. Dzień przed uroczystością nauczycielka powiedziała, że nie może wziąć w niej udziału, bo popsuje szyki. Wówczas dziewczynka zapowiedziała, że jak dorośnie zostanie dyrektorką szkoły i będzie organizować takie parady, aby mogli brać w nich udział wszyscy uczniowie, także niepełnosprawni – informuje Burzawa.

Siostra Norberta chciała pomóc dziewczynce i zorganizowała zbiórkę pieniędzy na nowoczesne protezy, które kosztują 60 tysięcy złotych. Pieniądze udało się zebrać w Stanach Zjednoczonych, a na operację dziewczynka przyjechała do Polski. W Warszawie przeszła operacje kilka tygodni temu, a teraz jest na rehabilitacji. Widać już, że trzyma się prosto. Jest nadzieja, że będzie mogła chodzić bez kul. [podobne][zaj_kat] W Warszawie, w zakonie sióstr pasjonatek, gdzie mieszka razem z siostrą Norbertą spotkała się po raz pierwszy z Władysławem Burzawą i jego żona, czyli swoimi adopcyjnymi rodzicami.

ATA aip, Fot. Archiwum prywatne

 

– Kilka la temu adoptowaliśmy Gabrysię i raz w roku wysyłamy jej 700 złotych. Ta kwota wystarcza na utrzymanie i naukę dziewczynki. Gabrysia pisze do nas listy, przysyła zdjęcie. Bardzo dobrze sie uczy. Zwraca się do nas: mamo, tato. Nigdy nas nie widziała. Pierwszy raz spotkaliśmy się kilka dni temu w Warszawie – dodaje. – Opowiedziała nam o swoim życiu. 11 letnia dziewczynka w Kamerunie musi pomagać w domu. Gabrysia jest odpowiedzialna za gotowanie i sprzątanie. Przyrządzanie posiłków nie jest zbyt skomplikowane, ponieważ posiłki są bardzo proste. Jedzą ryż, maniok i gotowe liście roślin u nas nieznanych. Naszych smaków nie zna. W czasie spotkania podaliśmy ciasto, nie wiedziała jak się jej je, nie znała słodkiego smaku. U Polsce bardzo się jej podoba, najbardziej ją dziwi, że po odkręceniu kranu leci woda. Brak wody w Kamerunie jest powszechnym problemem.

 

– Dzieci zamiast się uczyć muszą nosić wodę, często wiele kilometrów. Siostra Norberta śmieje się, że przez 7 lat pobytu w Kamerunie jej ręce wydłużyły się o 20 centymetrów od noszenia wody, choć misja ma samochód i często z niego korzysta – informuje Burzawa. – Kolejnym celem jest wybudowanie studni w Kamerunie, w pobliżu misji. Koszt takiego obiektu to około 65 tysięcy złotych, dużo, ponieważ w Kamerunie są trudne warunki geologiczne. W poszukiwaniu wody trzeba się przebić przez grubą warstwę twardej skały, co najmniej 85 metrów w głąb ziemi. Takie prace wykonują tylko firmy zagraniczne, co też wpływa na wysoką cenę usługi.

 

Do tej pory udało się zebrać w Kielcach pieniądze na trzy studnie, między innymi w Czadzie, gdzie kosztowała 15 tysięcy złotych, bo warunki są inne niż w Kamerunie i Republice Środkowej Afryki, gdzie kosztowała 60 tysięcy złotych. Pieniądze udało się uzyskać ze sprzedaży makulatury zbieranej w kilku kieleckich parafiach i ratuszu. Do tej pory mieszkańcy przynieśli 400 ton makulatury i wciąż na nią czekamy. Pojemniki, do których można ją wrzucać stoją między innymi przy kościołach świętego Józefa, świętego Franciszka z Asyżu, świętej Jadwigi i przy katedrze. Chcemy wybudować studnię jeszcze w tym roku albo w przyszłym, to zależy nie tylko od pieniędzy, ale także od pogody.

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520