Od rana w Małopolsce trwa protest lekarzy, będący wyrazem wsparcia dla głodujących rezydentów, domagających się między innymi podniesienia nakładów na ochronę zdrowia i podwyżek. Małopolscy lekarze mają sami zdecydować, w jakiej formie wesprą ogólnopolski protest.
Część mogła wziąć urlop na żądanie lub oddać honorowo krew. Jednak zdecydowana większość lekarzy przyszła dziś do pracy. Największe placówki w regionie pracują normalnie. W szpitalu imienia Józefa Dietla w Krakowie na drzwiach przyszpitalnych przychodni reumatologicznej i rehabilitacyjnej zawisły kartki z informacją, że lekarze dziś nie przyjmują. Część wizyt została przełożona.
Jak mówi wicedyrektor szpitala Marcin Mikos, w szpitalu imienia Józefa Dietla w Krakowie do pracy nie przyszło dziś 60 lekarzy, to jedna trzecia wszystkich pracujących w placówce. Zapewnia jednocześnie, że rozumie postulaty środowiska lekarskiego, jednak, jego zdaniem, forma protestu wybrana przez medyków nie jest dla nikogo komfortowa: ani dla pacjentów, ani dla lekarzy, ani dla osób odpowiedzialnych, aby pacjentom zapewnić dostęp do leczenia.
W Szpitalu Dziecięcym w Krakowie Prokocimiu głoduje ośmiu rezydentów.
Protest młodych medyków trwa od 3 tygodni. Rezydenci domagają się zwiększenia nakładów na służbę zdrowia oraz powołania zespołu do renegocjacji zapisów ustawy o minimalnych wynagrodzeniach pracowników ochrony zdrowia.
W ubiegłym tygodniu Komitet Stały Rady Ministrów przyjął projekt ustawy, który przewiduje systematyczny wzrost finansowania służby zdrowia do 6 procent PKB w ciągu ośmiu lat.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/ Paweł Pawlica/MR/dw
fot.pixabay.com