Sąd Okręgowy w Świdnicy zajmie się sprawą sędziego oskarżonego o przekroczenie uprawnień. 64-letni Roman B. został nagrany i zdemaskowany.
30-letnia Monika K. musiała wpaść w oko 64-letniemu sędziemu. Bo ten, zamiast sprawiedliwie i bezstronnie orzec w sprawie alimentów, o które kobieta wniosła do sądu dla swojej córki Leny, umawiał się z nią na prywatne spotkania, podczas których szczegółowo ustalał treść wyjaśnień, które miała składać. Podpowiadał jej m.in. konkretne odpowiedzi i tłumaczył, czego kobieta nie powinna mówić.
Sugerował także wysokość alimentów, które dzięki tym instrukcjom on może dla jej dziecka zasądzić. Spotkania miały miejsce zarówno w gabinecie sędziego, jak i w jego altance. Kobieta wystraszyła się tego co się dzieje. Bała się sędziemu odmówić, z drugiej strony wiedziała, że mężczyzna łamie prawo.
Dlatego zgłosiła się do lokalnej rozgłośni, gdzie opowiedziała, że sędzia prowadzący jej sprawę namówił ją, by zrezygnowała z pełnomocnika i od kilku miesięcy spotka się z nią poza sądem. Poprosiła o urządzenie do nagrywania. Na dwa kolejne spotkania z sędzią poszła już odpowiednio wyposażona.
Nagrania są głównym dowodem w sprawie. Słychać na nich wyraźnie nie tylko instrukcje jakie „pomocny” sędzia wydaje Monice K. Można się również domyśleć, jakie pobudki kierowały 64-letnim mężczyzną. Sędzia chciał zbliżyć się do atrakcyjnej kobiety: proponował przejście naTy, obejmował ją, próbował przytulić, a kiedy stanowczo odmówiła – tłumaczył, że „… nie chodzi o to, że chce ją podotykać, a o to, że chce mieć do niej zaufanie”.
Z tymi nagraniami Monika K. poszła do prokuratury. Ta, mimo że sędzia orzekał w Sądzie Rodzinnym w Nysie, przekazała sprawę na Dolny Śląsk, by nie być posądzaną o stronniczość. Sędziego w ubiegłym roku oskarżony o przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę interesu publicznego. Sprawę rozpatrywał Sąd Rejonowy w Ząbkowicach Śląskich i w styczniu tego roku wydał wyrok.
Potwierdził winę sędziego, ale z uwagi na małą szkodliwość społeczną czynu zdecydował się na warunkowe jej umorzenie. Z takim łagodnym orzeczeniem nie zgodził się prokurator i go zaskarżył. – Apelacja trafiła na moje biurko, ale od razu zaznaczam, że mam dość ograniczone pole manewru- mówi sędzia Agnieszka Połyniak z Sądu Okręgowego w Świdnicy.
– Nie mogę bowiem w tym przypadku wyroku zmienić skazując sędziego na karę pozbawienia wolności. Mogę jedyne uznać, że jest wadliwy i skierować sprawę do ponownego rozpatrzenia lub wyrok utrzymać w mocy – tłumaczy sędzia. Pierwszą rozprawę zaplanowała na 12 lipca. We wrześniu 2014 roku, zaraz po tym jak sprawa wyszła na jaw, prezes sądu w Nysie zawiesił sędziego B., a ten tydzień później poprosił o przeniesienie w stan spoczynku. Mógł o to wystąpić, gdy przepracował na stanowisku sędziego 30 lat i ukończył 60 lat. Za przekroczenie uprawnień grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności.
Małgorzata Moczulska (aip)