Stany Zjednoczone wciąż czekają na odpowiedź Korei Północnej w sprawie spotkania prezydenta Donalda Trumpa z Kim Dzong Unem.
W ubiegły czwartek amerykański prezydent zgodził się na propozycję bezpośrednich rozmów z przywódcą komunistycznej Korei. Pjongjang do tej pory nie skontaktował się jednak z władzami w Waszyngtonie, aby rozpocząć przygotowania do szczytu.
Bezpośrednie spotkanie przywódców Korei Północnej i Stanów Zjednoczonych to inicjatywa Kim Dzong Una. Zaproszenie do rozmów przekazano przez południowokoreańską delegację, która w ubiegłym tygodniu odwiedziła Pjongjang. Od tego czasu
jednak północnokoreańskie władze nie nawiązały kontaktu na poziomie roboczym w celu ustalenia szczegółów.
Do spotkania Trump-Kim miałoby dojść w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Jedną z głównych kwestii organizacyjnych jest miejsce rozmów. Pod uwagę brana jest graniczna miejscowość Panmundżom w koreańskiej strefie zdemilitaryzowanej, gdzie w
najbliższym czasie ma również dojść do spotkania przywódców obydwu państw koreańskich. Donald Trump może rozmawiać z Kim Dzong Unem także w Europie – w Szwajcarii lub Szwecji, które z ramienia ONZ nadzorują rozejm między obiema Koreami. Członkiem Komisji Nadzorczej Państw Neutralnych – prócz misji szwajcarskiej i szwedzkiej – jest również Polska. Szczyt Stany Zjednoczone-Korea Północna mógłby się też odbyć w Pekinie, który uznawany jest za głównego sprzymierzeńca Pjongjangu na arenie międzynarodowej. Eksperci wymieniają także Mongolię, która utrzymuje dobre relacje zarówno z Koreą Północną,
jak i zachodnimi demokracjami.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR) Tomasz Sajewicz / Pekin / Siekaj