Alarm „okna życia” przy klasztorze Sióstr Elżbietanek włączył się we wtorek, 24 listopada około godz. 13.00. – W oknie leżała maleńka kilku dniowa dziewczynka, jeszcze z pępowiną – mówi Anna Maria Fedurek, rzeczniczka zielonogórskiego Caritasu.
Dziewczynka jest cała i zdrowia. Od chwili wezwania pogotowia, w ciągu 20 minut została przewieziona do szpitala. – Prawdopodobnie dziecko niedawno się urodziło, a poród odbył się w domu. Dziewczynka miała jeszcze nieodciętą pępowinę – mówi Anna Maria Fedurek, rzeczniczka zielonogórskiego Caritasu. Siostry zaopatrzyły dziecko w nowy kocyk, rożek, czapeczkę i oddały pod opiekę lekarzy pogotowia ratunkowego. – Ponieważ to pierwsza dziewczynka, została spontanicznie nazwana Ela – mówi A. Fedurek. Tożsamość dziecka nada sąd, a następnie rodzina adopcyjna.
– Jesteśmy w trakcie okresowej procedury, która następuje po pozostawieniu dziecka w „oknie życia” – tłumaczy rzeczniczka Caritasu. Matka dziecka ma 6 tygodni na zmianę decyzji i powrót po niemowlę. Policja została poinformowana o sprawie. Pierwszy był chłopiec w maju 2013 r. Drugi, również chłopiec trafił tutaj w październiku br. „Okno życia” w Zielonej Górze powstało w 2009 r. aby zwrócić uwagę na problem dzieci porzucanych na ulicy lub na śmietnikach. – Okno otwiera się od zewnątrz, jest w nim zamontowane ogrzewanie i wentylacja. Wewnątrz stoi łóżeczko, w którym można pozostawić niemowlę. Po otwarciu okna uruchamia się alarm, który wzywa mieszkające w domu siostry – mówi A. Fedurek.
(pij) (aip), foto Piotr Jęzura