Stary Kontynent może się szykować na kolejną falę uciekinierów z ogarniętej wojną Syrii. Mówi się nawet o 3 mln ludzi, których wypędzają działania Rosji oraz wojsk dyktatora Syrii.
Europa przygotowuje się na falę trzech milionów migrantów, którzy mogą opuścić Syrię na skutek nowej ofensywy z ziemi i powietrza – wojsk Baszara al-Asada oraz sił rosyjskich. W nocy ze środy na czwartek stacjonujące na Morzu Kaspijskim rosyjskie okręty wojskowe wystrzeliły na tereny syryjskie 26 rakiet. W tym samym czasie siły reżimowe prowadziły atak lądowy na pozycje rebeliantów. Rosja użyła tego typu pocisków po raz pierwszy w tym konflikcie. Aby dosięgnąć celów na północy Syrii, przeleciały one 1,4 tys. km nad Iranem i Irakiem. Zarówno Bruksela, jak i Turcja ostrzegły, że pogłębiające się zaangażowanie Rosji w trwający ponad 4,5 roku syryjski konflikt przyczyni się do powstania nowej fali uchodźców. W wystąpieniu w Parlamencie Europejskim szef Rady Europejskiej Donald Tusk ostrzegł z kolei, że według szacunków strony tureckiej z Aleppo i okolic może potencjalnie ruszyć kolejny exodus liczący nawet trzy miliony ludzi. Przypomnijmy, że uciekając przed katastrofalną w skutkach wojną domową, Syrię opuściło już dwa miliony obywateli. Przedostali się do Turcji. Stąd kilkaset tysięcy uchodźców ruszyło w stronę Europy. Z pierwszego sondażu przeprowadzonego wśród migrantów syryjskich w Niemczech wynika, że większość z nich uciekła w obawie przed stosowaną przez reżim Asada taktyką spalonej ziemi. Z obawy przed dżihadystami z Państwa Islamskiego (ISIS) kraj opuściła jedynie mniejszość. Europa przeżywa obecnie największy kryzys imigracyjny od zakończenia II wojny światowej. Dlatego – jak podał w środę „The Times” – Bruksela pracuje obecnie nad nowymi planami. Mają one dotyczyć zatrzymania i deportacji setek tysięcy osób, które nie dostały azylu w krajach europejskich. Jeśli odpowiednie państwa afrykańskie nie zgodzą się na przyjęcie osób deportowanych, Unia Europejska zagrozi im wstrzymaniem programów pomocowych i zawieszeniem porozumień handlowych. Zdecydowana większość Syryjczyków ucieka przed wojskami Al-Asada, nie przed dżihadystami W środę Moskwa podała, że jej pociski rakietowe trafiały w cele ISIS z dokładnością do trzech metrów. Pod osłoną rosyjskich sił powietrznych wojska lądowe Asada rozpoczęły ofensywę mająca na celu przedarcie się przez tereny kontrolowane przez rebeliantów, którzy zbliżyli się do jednej z ostatnich redut reżimu. Atak ten skoordynowano także z działaniami wspieranych przez Iran bojówek Hezbollahu.
W stosunku do ludności cywilnej z regionów wspierających rebeliantów reżim Asada wielokrotnie używał w tym konflikcie bomb beczkowych wypełnionych środkami wybuchowymi i odłamkami. Rządowe siły powietrzne stosowały też w nalotach na opanowane przez opozycję miasta broń chemiczną. W czasie trwania konfliktu wszystkie strony wiele razy toczyły zaciekłe boje o drugie co do wielkości miasto syryjskie Aleppo. W środę na niebie nad nim widać było bombowce sił powietrznych Asada i rosyjskie pociski rakietowe. Na odbytej tego samego dnia konferencji partyjnej brytyjskich konserwatystów minister spraw wewnętrznych Theresa May powtórzyła raz jeszcze formułowane przez UE groźby i ostrzeżenia. Dodała, że Wielka Brytania wprowadzi ograniczenia wizowe dla krajów, które nie będą chciały przyjąć z powrotem swoich obywateli. Jej wypowiedź sygnalizuje twardsze podejście do uchodźców i nielegalnych imigrantów w Wielkiej Brytanii. To także część działań odwetowych przeciw tym krajom, których obywatele dostali tu odmowę przyznania azylu. Działania May są skierowane przeciw krajom, które przeczą narodowości swoich obywateli w przypadku, gdy ci zgubili lub zniszczyli dokumenty podróżne, w tym paszporty. Brytyjska minister twierdzi, że w razie zgubienia tego ostatniego ze winny one uznać wizy biometryczne przyznane osobom podróżującym do Wielkiej Brytanii w sposób legalny. Dopiero gdy dokumenty podróżne stracą ważność, osoby te mogłyby starać się o azyl. Taktyka kija i marchewki ma stanowić część składową nowej strategii rządu dotyczącej przyznawania azylu na Wyspach. Gabinet ma ją przedstawić w przyszłym roku. Władze włoskie już ostrzegły, że unijne plany dotyczące deportacji mogą nie spełnić się w przypadku ich kraju, który wielu migrantów używa jako „odskoczni” do dalszej podróży w głąb Europy. Cały program zależy od pobierania od nowo przybyłych odcisków palców i – zanim odeśle się ich z powrotem – zatrzymywaniu tych, którzy odmówią poddania się procedurze. Włoskie więzienia są często przepełnione, co oznacza, że imigrantów po prostu się wypuszcza. Władze obawiają się, że często będą oni odmawiać podawania tożsamości.
– Syryjczycy i Erytrejczycy nie chcą zostać zidentyfikowani, a ustalenie ich tożsamości może okazać się trudne. Jeśli kogoś trzeba będzie siłą zmuszać do pobrania odcisków, mogą okazać się one niewyraźne i bezużyteczne. W tym roku do włoskich brzegów dotarło 130 tys. uchodźców. Wielu odmówiło podania tożsamości, bo wiedzieli, że w myśl unijnego prawa będą musieli starać się o azyl właśnie tutaj. Zamiast tego starali się wyjechać do swoich krewnych i członków rodzin w Niemczech, Szwecji czy Wielkiej Brytanii. Ta ostatnia z niepokojem obserwowała i obserwuje rozwój kryzysu migracyjnego na kontynencie. Rząd brytyjski jest świadomy obaw i problemów logistycznych związanych z rozpatrywaniem podań migrantów, kosztami opieki nad nimi, zapewnienia im dachu nad głową oraz zagrożeniem, które dla bezpieczeństwa krajowego niesie obecność tych, których tożsamość nie jest znana. To nie wszystko. Władze wiedzą też, że na przykład w Niemczech co jakiś czas dochodzi do aktów przemocy między migrantami z różnych krajów. Wczoraj policja niemiecka zarzuciła władzom państwa, że lekceważą doniesienia o przemocy – także gwałtach – w ośrodkach dla uchodźców.