Detroit zajęło pierwsze miejsce w rankingu stu amerykańskich miast, w których istnieje największe ryzyko dojścia do pożaru w domu.
W badaniu, które w oparciu o dane rządu opracowała firma ubezpieczeniowa Hatford, stwierdzono, że wielu mieszkańców Detroit posiada w domu czujniki dymu i gaśnice, ale jednocześnie dopuszcza się tzw. zachowań ryzykownych. Przykładowo 44% ankietowanych przyznało, że zostawiło do ładowania na noc urządzenie elektroniczne – telefon komórkowy, laptopa lub tablet. Jeszcze więcej (56%) powiedziało, że wyszło z kuchni, gdy coś się gotowało na palniku.
W sumie 18% mieszkańców „Motor City” oznajmiło, że doświadczyło pożaru, przy średniej krajowej wynoszącej 13%. Ich najczęstsze przyczyny są związane z elektryką (38%), gotowaniem (21%) i paleniem świeczek (12%).
Firma Hatford zapowiedziała, że przekaże po 10 tysięcy dolarów dla okręgu szkolnego Detroit oraz lokalnego departamentu straży pożarnej na rzecz edukacji w zakresie bezpieczeństwa i zapobiegania pożarom.
(dr), Fot. Dreamstime.com