Wiceszef Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki nie wycofuje się ze swych słów i mówi, że zawsze będzie bronił dobrego imienia Polski. W ten sposób skomentował decyzję przewodniczących pięciu grup politycznych, którzy zażądali jego odwołania. Chodzi o jego komentarz do reportażu w niemiecko-francuskiej telewizji, w którym wystąpiła europosłanka Róża Thun i skrytykowała sytuację w Polsce. Ryszard Czarnecki porównał to do działań szmalcowników.
Dziś szefowie pięciu grup zdecydowali o wpisaniu tego punktu do programu sesji plenarnej Europarlamentu w przyszłym tygodniu w Strasburgu. „Będę zawsze krytykował tych polityków czy osoby życia publicznego, które donoszą na własny kraj do zagranicznych mediów, którzy głosują przeciwko Polsce w Europarlamencie. Mając do wyboru czy lojalność wobec własnej ojczyzny czy próba za wszelką cenę obrony stanowiska, zawsze będę wybierał lojalność wobec własnego kraju” – powiedział Ryszard Czarnecki.
Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego uważa, że jego odwołanie należy postrzegać w szerszym kontekście. „Jest to element dalszej antypolskiej nagonki. Co się wiąże, że Polska stała się sojusznikiem numer jeden USA w Europie i to się niektórym dużym krajom nie podoba. Staliśmy się bardziej konkurencyjni gospodarczo i płacimy za to taką cenę” – skomentował wiceszef Parlamentu Europejskiego. Ryszard Czarnecki powiedział, że potwierdzeniem jego słów jest decyzja przewodniczących grup, by na minisesji plenarnej w Brukseli na przełomie lutego i marca była głosowana rezolucja dotycząca sytuacji w Polsce.
IAR/Beata Płomecka/Bruksela/em/kry