2.6 C
Chicago
piątek, 29 marca, 2024

Co pogrążyło dyrektora ZOO w Poznaniu ?

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Snuł plany poprawy jakości funkcjonowania zoo. Chciał sprowadzić nowe zwierzęta i wypromować ogród. Jaki błąd popełnił Aleksander Niweliński?

Kiedy w zeszłym roku posadę dyrektora poznańskich ogrodów zoologicznych obejmował Aleksander Niweliński, nikt nie spodziewał się, że jego osoba wywoła takie kontrowersje wśród… samych jego pracowników, a zoo zasłynie z otwartej wojny między związkami zawodowymi a dyrekcją. Że polecą też głowy, nie tylko samego Niwelińskiego, ale także szefa związku. Dyrektor jeszcze wiosną snuł plany poprawy jakości zoo.

W rozmowie z „Głosem” opowiadał, jak ważna jest reanimacja Starego Zoo przy ul. Zwierzynieckiej. Mieliśmy mieć dżunglę w sercu miasta. W Nowym Zoo miały powstać nowe pawilony, mieliśmy doczekać się jeszcze w tym roku małych pand. W końcu zadomowić miał się także u nas król zwierząt – lew, a nawet pingwiny, czy w dalszej perspektywie małpy człekokształtne – goryle, orangutany i szympansy. Gdzieś w tych koncepcjach dotyczących przyszłości ogrodu zoologicznego dyrektor zapomniał, że nawet najbardziej wyczekiwane gatunki zwierząt nie poprawią sytuacji wizerunkowej ogrodu. Że na dobry PR składa się praca zespołowa. A ta, niestety, okazała się kompletną klapą. Aleksander Niweliński przyjechał do Poznania z Płocka. Andrzej Nowakowski, prezydent Płocka powiedział wtedy o nim: To dobry fachowiec w swojej dziedzinie, ale musi jeszcze nauczyć się administracji i zarządzania.
Podobnie jego kadencję podsumował Arkadiusz Stasica, wiceprezydent Poznania, który zaraz po wynikach kontroli przeprowadzonej w zoo powiedział: – Największym problemem dyrektora jest jego nieumiejętność zażegnania konfliktu z pracownikami. Już wiosną zaczęły się wzajemne oskarżenia, medialne pranie brudów. O każdej wpadce kierowników Starego Zoo i współpracowników w pierwszej kolejności byli informowani dziennikarze. Zarzucano eutanazję żółwi, głodzenie zwierząt, a nawet przetrzymywanie ich w skandalicznych warunkach. Zarzuty były poważne. Urząd Miasta zarządził więc kontrolę, która… nic nie wykazała. Nic, oprócz braku woli współpracy między pracownikami a A. Niwelińskim. Sam dyrektor „na odchodne” chce teraz zwolnić Piotra Arndta, szefa związku zawodowego Solidarność, o którym nie miał zbyt dobrego zdania i był z nim skonfliktowany. Dodatkowo szef związku przyszedł na konferencję prasową, zwołaną przez pracowników popierających dyrektora, będąc pod wpływem alkoholu. Nie tylko pracownicy ogrodów podzielili się. Także urzędnicy, radni, a także wspierający zoo wytoczyli swoje działa w tej sprawie. Katarzyna Kretkowska, radna SLD od samego początku konfliktu zabiegała o to, by zwolnić dyrektora Niwelińskiego. Jej zdaniem, to on był główną przyczyną sporu.
Natomiast Towarzystwo Przyjaciół Ogrodu Zoologicznego, które niedawno reaktywowało swoją działalność, z powrotem ją zawiesiło. Powód? Bez Niwelińskiego nie chcą pomagać i wprowadzać zmian. – Dyrektor miał plany, wizje, z którymi się zgadzaliśmy. Teraz zastanawiamy się, czy jest sens inwestować w ogrody. Niweliński wzbudził w nas nadzieję – mówił Paweł Leszek Klepka, były wiceprezydent Poznania, a także członek Towarzystwa. Chociaż wciąż nieznane są prawdziwe źródła konfliktu, wydaje się, że spór w ogrodzie ma drugie dno. Nieumiejętności Niwelińskiego w zarządzaniu ludźmi sprawiły, że nie poradził sobie z wewnętrznymi konfliktami i to go skazało na niepowodzenie. A pewnie ktoś miał w tym niepowodzeniu interes. I tylko żal zwierząt i pracowników, którzy od lat starają się o pozytywny odbiór zoo.

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520