Kalifornijscy prawodawcy skrytykowali stanową administrację wodną za nadzór zapory Oroville, która w lutym br. omal nie została przerwana, przez co ewakuowano ok. 200 tys. ludzi mieszkających w jej pobliżu.
Na czwartkowym posiedzeniu w Sacramento członek zgromadzenia ustawodawczego, Demokrata Jim Frazier, podkreślił, że jest „przerażony” tym, jak wątłą konstrukcją jest tama. Przeprowadzona już po zażegnaniu niebezpieczeństwa inspekcja wykazała, że beton wykorzystany do konstrukcji głównego przelewu spływowego ma zaledwie szerokość dłoni.
Republikanin James Gallagher mówił w czwartek, że trzeba zmienić obecny system, który w dużej mierze opiera się na działaniu już po fakcie. Przedstawiciele departamentu wodnego przyznali natomiast, że zapora została wybudowana w oparciu o niższe standardy od dzisiejszych.
Szkody, do jakich doprowadził lutowy kryzys, sięgają ponad pół miliarda dolarów. Departament wodny zwrócił się już do rządu o środki na pokrycie 75% kosztów, uzasadniając swoją prośbę faktem, że była to sytuacja zagrażająca bezpieczeństwo publicznemu. Rząd jak dotąd nie odniósł się do tego wniosku publicznie.
(hm), Fot. Dreamstime.com