Jeb Bush nie wypowiedział ani nazwy Planned Parenthood, ani wprost słowa aborcja, ale i tak zebrał za swoją wypowiedź gromkie brawa od wyborców, z którymi spotkał się w czwartek w Grand Rapids w Michigan.
– Wierzę, że życie to prezent od Boga. To w ogóle nie jest dla mnie kwestia polityczna. Tak po prostu ukształtowano mój szkielet moralny – stwierdził.
W trakcie kampanijnego przystanku w Michigan Bush mówił też m.in. o zmniejszeniu ilości regulacji biznesowych, większym wyborze szkół, ciaśniejszych przepisach fiskalnych w Waszyngtonie oraz mniejszych i prostszych podatkach. Baracka Obamę skrytykował za to, że po ośmiu latach prezydentury zostawia za sobą „zniszczony” rząd. Zapewnił, że ma sposób na to, aby odbudować Amerykę.
– Kiedy byłem gubernatorem na Florydzie, w stanie panował duch przedsiębiorczości. Wiem, jak to zrobić. Potrzebny jest tylko lider, który przekona ludzi, że gospodarka znowu może się rozwijać – powiedział.
(dr)