To morderstwo szczególnie mocno wstrząsnęło środowiskiem polonijnym Chicago – nasz 21-letni rodak, Paul Zalewski został oskarżony o brutalne zabójstwo narkotykowe Vladimira Esquivela (29), z którym – zdaniem policji – miał prowadzić przestępcze interesy.
Do dramatu doszło 15 lutego 2018, w nocy, w Mount Prospect pod Chicago. Z aktu oskarżenia ma wynikać, że Polak zastrzelił Meksykanina, zabrał mu worek z marihuaną, a ciało pozostawił w samochodzie ofiary, który następnie porzucił i podpalił, najprawdopodobniej dla zatarcia śladów. Na pierwszej rozprawie, merytorycznej, Zalewski – przez swojego prawnika – nie przyznał się do winy.
Zdaniem policji, obaj mężczyźni spotkali się 15 lutego późnym wieczorem, na parkingu warsztatu samochodowego przy Addison Court w Mount Prospect, gdzie mieszkał Polak. Chodziło najwyraźniej o transakcję narkotykową. Esquivel wziął z apartamentu do swojego “jeepa” worek marihuany. Co policja odnotowała, gdyż Meksykanin, podejrzewany o handel narkotykami, był już pod nadzorem i miał założone kamery kryminalnego monitoringu w swym mieszkaniu.
W trakcie spotkania, jak wynika z dokumentów, zeznań i relacji, Polak kilkakrotnie wchodził do samochodu Esquivela, mieszkającego w pobliskim Arlington Heights. A także parę razy wchodził do warsztatu samochodowego, prosząc m.in. o… benzynę, której mu jednak nie dano. Taśmy monitoringu w biznesie zanotowały w pewnym momencie błyski, dochodzące z wnętrza “jeepa”.
Patolodzy stwierdzą później, że Esquivel został postrzelony 7 razy z bliskiej odległości. I zginął na miejscu. A Zalewski pojechał “jeepem”, z ofiarą w środku, do pobliskiego osiedla mieszkalnego. I tam podpalił samochód, tuż po północy, już 16 marca. A sam wrócił pieszo do swego auta, pozostawionego na parkingu, na zapleczu warsztatu samochodowego, gdzie doszło do zabójstwa.
Okoliczni mieszkańcy szybko jednak zaalarmowali straż pożarną o płonącym “jeepie”. I ogień niemal natychmiast ugaszono. Płomienie nie były więc w stanie zniszczyć wszystkich dowodów. Stwierdzono, że Meksykanin zginął w wyniku użycia broni palnej, odnosząc rany m.in. głowy. Ustalono iż mężczyzna zginął wskutek zabójstwa. Skulone ciało ofiary spoczywało na przednim siedzeniu pasażera, z nogami, wyciągniętymi w kierunku tylnego fotela.
Co ciekawe, Zalewski również był na celowniku Drug Enforcement Administration, a więc agencji rządowej do zwalczania narkobiznesu. Już wcześniej, agent w cywilu dokonał u Polaka zakupu kontrolnego substancji psychotropowych, a Zalewskiego zatrzymano, gdy ten sam agent, już po zabójstwie Meksykanina, zadzwonił z propozycja kupienia kolejnej porcji marihuany. Polak miał wtedy odpowiedzieć, że dysponuje “każdą ilością towaru”.
Zasadzkę zorganizowana w pobliżu wspomnianego warsztatu samochodowego, znajdującego się przy ślepej uliczce. Gdy usiłowano Zalewskiego aresztować, próbował staranować swym wozem policyjne, nieoznakowane samochody. Polak został jednak zatrzymany.
Cały tekst, ze szczegółami zatrzymania i relacją z pierwszej rozprawy – w najnowszym wydaniu chicagowskiego tygodnika polonijnego “EXPRESS”.
Debil z debilmyn spojrzeniem