W czwartek politycy lewicy nie mieli łatwego popołudnia. „W waszych biurach na terenie Polski zostały podłożone bomby” – brzmi mail, który anonimowa osoba wysłała do posłów Zjednoczonej Lewicy (ZL).
Politycy, którzy mają swoje biura poselskie, od razu zawiadamiali policję, aby sprawdziła czy to nie jest mało śmieszny żart. – Zawiadomiłem policję, ale wiem jak funkcjonuje moje biuro, nie mógłby ktoś tam zostawić bomby – mówi Agencji Informacyjnej Polska Press (AIP) Maciej Wydrzyński, który startuje z list ZL z dwójką w Toruniu.
Według rozesłanego maila, bomby miały wybuchnąć w jednym czasie. Mianowicie w czwartek w samo południe. „Zginiecie czerwone pijawki i pachołki Moskwy” – napisał „zamachowiec”.
Członek Komisji ds. Służb Specjalnych mówi nam, że podszedł z dystansem do treści maila, która szokuje, a wymienione są tam nazwiska dwóch liderów lewicy. „Tak, tak, towarzyszu Miller. Wyzywałeś Palikota z trybuny, a teraz liżecie sobie d…. Zginiecie oboje” – cytuje nam treść Wydrzyński.
Na koniec maila, autor zostawił dopisek: „śmierć komunistom!!!”.