11.8 C
Chicago
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Bartosz Kapustka bez kompleksów – cały wywiad

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Bartosz Kapustka bez żadnych kompleksów zagrał w pierwszym meczu przeciwko Irlandii Płn. Nam opowiada, jakie towarzyszyły temu emocje.

 

– Kiedy dowiedział się Pan o tym, że zagra w pierwszym składzie?

– W dzień meczu. Oczywiście mogłem przeczuwać, że tak będzie i przygotowywałem się do tego, ale nie lubię zapeszać i zawsze czekam do końca na ogłoszenie składu. Potem emocje były niesamowite. Jestem z siebie zadowolony, choć już myślę o kolejnych meczach. Wiadomo, że przełamaliśmy niechlubną passę na wielkich imprezach, ale to dopiero początek turnieju.

– Zupełnie nie było widać stresu. Jak Pan to zrobił?

– Kiedy dostałem oficjalną informację, że wyjdę na boisko, to się ucieszyłem. Lekki stres oczywiście był, taki dreszczyk emocji, ale myślę, że to wszystko tylko mnie napędzało. Starałem się wyjść na boisko i czerpać z tego radość.

– Jakie to było uczucie, gdy dowiedział się Pan, że zagra w pierwszym składzie?

– Przede wszystkim radość. Uwielbiam mecze o dużą stawkę i całą otoczkę, która im towarzyszy. Po to się gra od dziecka na podwórku, po to potem trenuje – żeby kiedyś występować w takich spotkaniach. Obudziłem się w niedzielę rano i pomyślałem: kurczę, to może być najważniejszy mecz w mojej dotychczasowej karierze. Teraz jestem dumny, że udało mi się tak zagrać. To spełnienie marzeń. Mam nadzieję, że ta historia będzie trwać.

– Przygotowywał się Pan mentalnie do tego spotkania?

– Chciałem podejść do niego jak do każdego innego, choć zdawałem sobie sprawę, że ranga jest dużo większa. Jeśli wcześniej wszystko dobrze funkcjonowało, to po co zmieniać?

– Po meczu od razu pojawił się grad pochwał z różnych stron, m.in. od Gary’ego Linekera i Rio Ferdinanda.

– Słyszałem. To miłe. Tym bardziej, że oglądałem wiele meczów z ich udziałem. Jeśli dobrze pamiętam, Lineker był trzykrotnym królem strzelców ligi angielskiej. A co do Ferdinanda, jestem od dziecka fanem Manchesteru United, zawsze podziwiałem go jako obrońcę. I ten zawodnik pisze dzisiaj na mój temat. Niesamowite! Po takim meczu kibice na pewno będą teraz więcej ode mnie wymagać. Ale w końcu po to gra się w piłkę. Chcę być coraz lepszym i rozpoznawalnym piłkarzem. Nie przeraża mnie to. Słyszę czasami, że muszę popracować nad warunkami fizycznymi, że ktoś mnie może stłamsić. Rozumiem te opinie, ale jeśli ktoś jest sprytny i potrafi przewidzieć zachowania na boisku, to może nadrobić inne niedostatki. Czy ktoś ma przede mną 1,60 m czy 2 metry, i tak najwięcej zależy ode mnie. Lubię wejść w drybling, nie boję się niekonwencjonalnych rozwiązań.

– Trener Nawałka poświęca Panu, z racji wieku, więcej uwagi niż innym zawodnikom?

– Trener ma stały kontakt z każdym piłkarzem. Rozmawialiśmy wiele razy na różne tematy. Selekcjoner ma wielki autorytet w zespole, więc takie rozmowy dużo dają. Ale nie sądzę, abym miał jakieś szczególne względy u trenera.

– Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Teraz czas na Niemcy. Kamil Grosicki może już grać, ale pewnie niechętnie oddałby Pan miejsce w składzie?

– Każdy chce grać. Nikt nie przyjechał tu, aby oglądać mecze z ławki. To normalne, ale najważniejsze jest dobro drużyny. Wiem, że ktoś może myśleć, że tak tylko mówię, ale naprawdę wierzymy w to, że razem możemy coś osiągnąć.

– Grając przeciwko Litwie na prawej obronie, domyślał się Pan, że to jest plan trenera, aby wprowadzić większą dyscyplinę w przeszkadzaniu rywalom czy Adam Nawałka powiedział to Panu wprost?

– Rozmawialiśmy dużo na różne tematy, o prawej obronie wiedziałem już wcześniej. Powiem tak: na różnych pozycjach można wyrabiać niektóre nawyki na boisku. Dlatego po meczu z Litwą wymagałem więcej od siebie. Po Irlandii Płn. też przeanalizuję parę sytuacji, bo wiem, że w niektórych w nich mogłem się lepiej zachować.

– Tuż przed pierwszym gwizdkiem podszedł do Pana Krychowiak i tłumaczył coś dłuższą chwilę. Co?

– Grzesiek podszedł i powiedział, żebym był pewny siebie, grał tak jak zawsze, nie przejmował się, kiedy coś nie wyjdzie. To najlepszy dowód, że zawodnicy, którzy są dłużej w kadrze wspierają młodszych. Fajnie, że mamy taką atmosferę w zespole. Bardzo mi to pomaga.

– Został Pan pierwszym nastolatkiem, który zadebiutował w pierwszym składzie na tym Euro .

– Tak? Nie wiedziałem. Nie śledzę takich informacji, staram się skoncentrować tylko na tym, co ma się wydarzyć na boisku.

– Jakie dostał Pan zadania od trenera? Bo ze skrzydła ściągało Pana często do środka?

– Lubię tak grać, lubię być w środku pola. Taki nawyk.

– Dostał Pan już gratulacje od najbliższych?

– Rodzice ze starszym bratem nie mogli być na meczu, ale wiem, że oglądali go w domu i też na pewno są dumni.

– Dobrze, że trener zdjął Pana przed końcem? Mieliśmy wrażenie, że adrenalina była tak duża, że mogłoby skończyć się drugą żółtą kartką.

– W końcowych minutach rzeczywiście czułem, że wchodząc na boisko Sławek Peszko może dać drużynie więcej. A co do sytuacji, w której dostałem żółtą kartkę, nie wiem, jak to wyglądało w telewizji, ale mnie się wydawało, że trafiłem w piłkę. Ale zdawałem sobie sprawę, że wślizg był od tyłu i podejmowałem pewne ryzyko, więc nawet nie dyskutowałem.

– Gdybyśmy porównali ostatnie mecze z Holandią, Litwą i Irlandią Północną, to okaże się, że w tym ostatnim spotkaniu było najłatwiej.

– Byłem zaskoczony, bo spodziewaliśmy się, że Irlandczycy zagraą bardziej agresywnie i zostawi mało miejsca na boisku. Tymczasem cofnęli się, a my cały czas kreowaliśmy grę.

 

TS/Remigiusz Półtorak z Nicei, FOT. DAMIAN KOSCIESZA / GOL24.PL

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520