W położonej pod Detroit miejscowości Roseville zginęła kobieta, która próbowała uratować z pożaru bloku swojego 4-letniego wnuka.
Sąsiadka stwierdziła w rozmowie z lokalną prasą, że usłyszała krzyk dziecka, a kiedy wyjrzała na zewnątrz, zobaczyła płomienie w mieszkaniu na pierwszym piętrze. Jak powiedziała, babcia czołgała się po ziemi i próbowała wypchnąć wnuka z lokalu.
Szef straży pożarnej Todd Adams stwierdził, że kobieta zmarła od zatrucia dymem. Chłopiec też się zatruł i został przewieziony do szpitala, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
W wyniku pożaru uszkodzonych zostało kilka mieszkań. Jego przyczyna nie jest jeszcze znana.
(dr)