Kolejna tragedia w Detroit. W Wigilię zastrzelono znanego basistę, który jeździł po całym kraju i występował z muzykami takimi jak Ne-Yo. Była to już 291. ofiara zabójstwa w kończącym się roku w „Motor City”.
33-letni Anthony Tolson zakończył właśnie występ w kościele i wyruszał do domu swojej matki, by pootwierać prezenty wspólnie ze swoimi dziećmi w wieku 7, 12 i 13 lat. Około godziny 21:30 napadło na niego dwóch mężczyzn. Zastrzelili artystę i zabrali jego samochód.
Tolson był jednym z najbardziej znanych muzyków w mieście. Z Ne-Yo wystąpił w programach telewizyjnych „The Tonight Show” i „Saturday Night Live”. Poza tym grał u boku m.in. Young Jeezy, Kelis i J. Moss.
– To był fenomenalny basista. Wystarczyło na niego spojrzeć i już wiedziało się, że nie robi tego dla kasy. On po prostu kochał tę robotę – powiedział przyjaciel 33-latka, D.W. Bass.
W niedzielę na miejscu zbrodni zebrało się około dwustu żałobników, którzy przy świecach uczcili pamięć o zamordowanym. Wszyscy zgodnie mówili, że czas skończyć z przemocą w Detroit. – Mamy dość spoczywania w pokoju. Chcemy żyć w pokoju. Nad tym miastem fruwa anioł śmierci – mówił pastor Maurice Hardwick.
(dr)