Według opinii sądowych ekspertów kolumna samochodów, wioząca Beatę Szydło jechała bez włączonych sygnałów dźwiękowych, ale z dozwoloną prędkością 50 km/godz. Takie nieoficjalne informacje podała Gazeta Wyborcza.
Do wypadku z udziałem rządowej limuzyny, w której jechała była premier doszło 10 lutego tego roku w Oświęcimiu. Według Gazety Wyborczej prowadząca sprawę prokuratura otrzymała już opinię w tej kwestii od sądowych ekspertów. Składa się ona z kilkudziesięciu stron.
Do stwierdzenia kto jest winny w wypadku, kierujący rządowym audi A8, czy 21-latek prowadzący swoje seicento potrzebne jest ustalenie czy kolumna rządowa poruszała się przy włączonych sygnałach dźwiękowych. Jeśli tak było, wtedy kolumna miała pierwszeństwo przejazdu, a skręcający w lewo kierowca seicento złamał przepisy.
Według nieoficjalnych informacji, biorący udział w zdarzeniu oficerowie BOR zeznali, że ich pojazdy miały włączone sygnały dźwiękowe, a cała kolumna poruszała się z dozwoloną prędkością 50 km/godz.
Jednak – według Wyborczej – biegli stwierdzili, że z zapisów rejestratorów nie da się odczytać czy dźwięki ostrzegające były włączone. Natomiast po rekonstrukcji przebiegu wypadku biegli doszli do wniosku, że rządowe auta nie przekroczyły dozwolonej szybkości.
Michał Kurowicki AIP