Podczas konferencji w Miami Beach burmistrzowie amerykańskich miast wspólnie wystąpili przeciwko polityce imigracyjnej prezydenta Donalda Trumpa.
Na florydzkiej konferencji stawiło się ponad 250 burmistrzów. Poruszano różne tematy, od zmian klimatycznych do budżetu federalnego i służby zdrowia. Pojawiła się też kwestia imigracji. Trump już w styczniu, zaraz po objęciu urzędu, zagroził, że pozbawi funduszy miasta i stany, które odmówią współpracy w tym zakresie z agencjami rządowymi.
– Niektórzy z nas są dumni, że nasze miasta stanowią sanktuarium, gdzie imigranci są chronieni. Twierdzenie, że naruszamy w ten sposób jakieś prawo, według mnie jest komedią – oznajmił Eric Garcetti, burmistrz Los Angeles.
Dodał, że po prostu liczy na to, iż prawo imigracyjne będzie egzekwowane w sposób „zgodny z prawem i konstytucyjny”. Inni wyrażali obawy, że agresywna polityka prowadzona przez Trumpa sprawi, że ze strachu przed deportacją imigranci przestaną zgłaszać przestępstwa i będą się obawiali współpracy z policją w roli świadków.
W obronie imigrantów stanęli nawet republikańscy burmistrzowie z Florydy i Indiany, którzy mówili, że nie zgadzają się na deportację nielegalnie przebywających w USA obcokrajowców, którzy nigdy nie mieli problemów z prawem.
– Są tutaj źli ludzie, którzy muszą wyjechać. Ale ci, których widujemy na co dzień, to ciężko pracujące jednostki, które uczestniczą w gospodarce. To dobrzy ludzie – powiedział Kent Guinn, burmistrz florydzkiego miasta Ocala.
Urząd imigracyjny (ICE) poinformował, że w ciągu 100 pierwszych dni prezydentury Trumpa aresztował ponad 41 tys. osób. To wzrost o niemal 40% w porównaniu do analogicznego okresu sprzed roku. Blisko 11 tys. z zatrzymanych nie ma wyroku.
(łd)
trzeba im podziekowac przy najblizych wyborach