Do Brestu tylko 35 mil morskich, a za nim 4135 mil. Aleksander Doba zatrzymał się u wybrzeży Francji przed wpłynięciem na metę.
– Kiedy wczoraj podpłynąłem do Olka z miejscowość Le Conquet niedaleko Brestu, by sprawdzić czy u niego wszystko w porządku, znalazłem go energicznie „krzątającego się” na tej małej powierzchni kajaka i w świetnym humorze przycumowanego w zatoce Ouessant na wyspie Ushant, Brytania, Francja – już Francja! – relacjonuje Piotr Chmieliński. – Chociaż ostatnie dwa dni były jednymi z najtrudniejszych w tej wyprawie – jak stwierdził.
Silne prądy i ciągły ruch statków nie tylko wymagają ogromnego wysiłku fizycznego, koncentracji, ale i nieustannego czuwania. W efekcie Olek nie zmrużył nawet oka przez kilkadziesiąt godzin. Chociaż zmęczony, jest w dobrej kondycji, gotowy do zmierzenia się z kolejnym trudnym, ale już ostatnim odcinkiem swej podróży. Jeśli warunki pogodowe pozwolą, w ciągu najbliższych dni pożegna się z Atlantykiem, bo do wyjścia na ląd w Breście zostało mu około 35 mil morskich.
(AIP)