Na Waszej debiutanckiej płycie znalazł się bardzo zróżnicowany zestaw utworów. Czego słuchacie na co dzień?

Na co dzień każda z nas ma zupełnie inne zainteresowania muzyczne. Joanna zafascynowana jest wokalistkami soulowymi i poważnymi, wielkimi divami – sama studiuje wokal klasyczny w szkole muzycznej. Tulia lubi poszukiwać, słucha dużo elektroniki, muzyki alternatywnej, dream popu, lubi brzmienia niebanalne, często eksperymentalne, ale również ballady i klasyki rocka. Patrycja gustuje w cięższym brzmieniu, czasami zagląda do muzyki popularnych teraz młodych raperów. Dominika słucha polskiej muzyki rozrywkowej, dobrego popu, młodych artystków sceny polskiej, np. Krzysztofa Zalewskiego, ale przede wszystkim muzyki słucha z tatą – wielbicielem polskiego rocka (Lady Pank). Łączy nas sympatia do dobrych, ponadczasowych melodii, najchętniej hitów lat 80 i 90 i do pięknych tekstów piosenek w naszym ojczystym języku.

W jaki sposób decydujecie, które utwory będziecie coverować? Czy miałyście sytuację, że trzeba było prowadzić długie negocjacje w sprawie danego utworu, a może zawsze jesteście jednomyślne?

Są to przede wszystkim dobrze nam znane i cenione przez nas utwory wybitnych artystów z rodzimego podwórka. Piosenki, które każda z nas dobrze zna i po prostu lubi. Zawsze długo dyskutujemy na temat kolejnego utworu, jednak ciekawe jest to, że w rezultacie wybieramy jednomyślnie. Najważniejszym kryterium jest to, czy według nas dany utwór wybrzmi odpowiednio śpiewany przez nas.

„Tulia” to nie tylko covery, ale też dwa autorskie utwory. Opowiedzcie proszę, jakie inspiracje stoją za tymi piosenkami.

Inspiracja to przede wszystkim – nikomu nie obce – uczucia i nasze różnorodne spojrzenie na świat. W brzmieniu naturalnie słychać pewnego rodzaju spokój, tajemnicę, prostotę i fantazję. To taka wybiórcza mieszanka cech wspólnych dla nas wszystkich i wrzucona do muzycznego kociołka podpisanego „Tulia”.

Śpiewacie przede wszystkim śpiewem białym i w stylistyce folkowej. Jak myślicie, czy dacie się kiedyś namówić na nagranie w zupełnie innym stylu?

Na razie zaczynamy, jest to dla nas naturalne, ze śpiewany w ten sposób. Nie wykluczamy jednak eksperymentów bo przecież to, co robimy to ciekawy w skutkach eksperyment. Ponieważ jesteśmy otwarte na świat, muzycznie nie zamknięte w żadnej ze wsi, Jesteśmy też otwarte na inne style. Na koncie już za nami wspólny występ z „elektroniczną” Natalią Nykiel i czarodziejem Piano Hooliganem.

Na krążku można usłyszeć mnóstwo instrumentów. Który z nich jest najbardziej nietypowy albo rzadko spotykany?

Za urozmaicenie instrumentami ludowymi na naszym krążku odpowiada T.Etno – multiinstrumentalista i pasjonat, kolekcjoner instrumentów. Każda z jego muzycznych propozycji jest rzadko spotykana, to najczęściej instrumenty rdzenne i ludowe. Najbardziej słyszalna na naszej płycie jest chyba lira korbowa – piękny, oryginalny i co raz częściej zauważany instrument.

Jak wspominacie swój występ na Fryderykach, po raz pierwszy przed taką publicznością?

Trzeba powiedzieć, że przede wszystkim był to nasz pierwszy występ publiczny jako Tulia i to przed taką publicznością! Na szczęście uwielbiamy występować, dlatego było to dla nas ogromne wyróżnienie i bardzo motywujące doświadczenie. Współpraca z Natalią i Pianohooliganem była bardzo sprawna i konkretna. Oboje artyści wiedzą czego chcą, są w naszym wieku, są młodzi, energiczni dlatego bardzo szybko znaleźliśmy wspólny koncept na występ i chyba udało nam się do piosenki Natalii dorzucić trochę naszego folkowego serca. Zawsze jesteśmy chętne do takich muzycznych wycieczek, a za tę możliwość bardzo dziękujemy!

Jednym z najważniejszych elementów Waszego wizerunku są przepiękne stroje. Czy możecie więcej o nich opowiedzieć? Na pewno wiele osób zastanawia się, czy gwarantowały Wam komfort termiczny przy kręceniu teledysku w śnieżnym krajobrazie.

Stroje ludowe to dla nas najpiękniejsze, najbardziej odświętne ubranie, dlatego strojom ludowym i wariacjom na ich temat chcemy pozostać wierne. Prezentowane przez nas do tej pory były stroje opoczynskie, które gwarantują komfort termiczny do momentu, gdy nie stoi się w śniegu po kolana.

Gdyby ktoś chciał rozpocząć przygodę z muzyką ludową, jakie utwory i których wykonawców mniej oczywistych poleciłybyście na dobry początek?

Polecamy zacząć od znanych wokalistek: Sinead O’Connor, Elisabeth Fraser, Lisy Gerrard, czy zespołu The Cranberries dla „osłuchania się” z folkowym zaśpiewem. Stąd zapraszamy na polskie podwórko, gdzie niesamowicie klimatyczne utwory wykonywała Kayah z Bregovicem, gdzie elementy ludowości w utworach przemycała Anna Maria Jopek, czy Grzegorz z Ciechowa, jeżeli polubisz te brzmienia, to stąd już blisko do zespołu Chłopcy Kontra Basia, Village Collectiv, a następnie kolejno Bubliczków, Kapeli Ze Wsi Warszawa, Kapeli Maliszów czy Tęgich Chłopów – procentowej skali użycia ludowych rozwiązań. Dla początkujących polecamy nie z polskiego podwórka, ale również niesamowite, bałkańskie i fascynujące Fanfara Ciocarlia.

Folk to jeden z naszych najważniejszych towarów eksportowych. Czy w Waszych planach są próby podbicia zagranicznych rynków?

Jeszcze nie było takich prób, ale możemy zdradzić, że niemałą ilość utworów zagranicznych już starałyśmy się zaśpiewać na tuliową nutę…

Najmądrzejsza rada, jaką usłyszałyście w swoim zawodowym życiu, to…?

Niestety nie zaskoczymy czytelnika uniwersalnym przesłaniem, bo nie sypiemy z rękawa cytatami i mamy własne rozumy. Spotkało nas na tyle szczęścia, że otaczają nas skromni i pracowici współpracownicy, którzy są dla nas wzorem pracowitości. Z rozmów z nimi staramy się czerpać jak najwiecej, oprócz tego długie lata występowania na scenie uodporniły nas na przykład na naiwność, wyeliminowały chęć spoczywania na laurach. Robimy w tej chwili to, co lubimy. Nie usiłujemy się przypodobać nikomu, co chyba wyraźnie widać. Pewnie najmądrzejsze, co od naszych wzorów… to być sobą, być dobrym i uczciwym człowiekiem. Tylko wtedy można żyć i śpiewać spokojnie.

Płyta do kupienia na stronie Empiku