W poniedziałek z rzeki St. Clair w Port Huron w Michigan wyciągnięto 12-letniego chłopca, który spędził pod wodą 31 minut.
Kapitan lokalnej straży pożarnej poinformował, że chłopiec skakał do rzeki w towarzystwie dwojga innych dzieci. Podczas gdy one wypłynęły na ląd, 12-latkowi to się nie udało.
W poszukiwaniu chłopca brały udział wszystkie trzy departamenty pożarnicze w Port Huron. Przed przybyciem nurków bez skutku próbowały go odnaleźć osoby postronne. Nurkowie odszukali 12-latka w ciągu dwóch minut. Znajdował się 14 stóp (4,2 metra) pod wodą.
Po wyciągnięciu z rzeki chłopiec nie reagował na bodźce. Przetransportowano go do lokalnego szpitala, skąd miał później zostać przewieziony drogą powietrzną do innego.
(dr)