W Detroit 11-letni chłopiec zastrzelił 3-latka. Stawia mu się zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Prokuratura podkreśla, że rzadko kiedy równie młodą osobę obciążą się tak poważnymi oskarżeniami.
Incydent miał miejsce w poniedziałek. 11-latek, który zabrał broń z domu ojca, twierdzi, że bawił się w samochodzie z tyłu domu, gdy broń wystrzeliła i trafiła 3-latka prosto w głowę. W szpitalu stwierdzono zgon dziecka.
W środę w sądzie odbyła się wstępna rozprawa. – Nie przypominam sobie, abyśmy oskarżali kogoś tak młodego o pozbawienie kogoś życia. Niestety, fakty w tej sprawie tego wymagają – powiedziała Kym Worthy, która pracuje w prokuraturze od przeszło 30 lat.
11-latkowi postaowiono pierwsze zarzuty, ale wkrótce mogą się pojawić kolejne. Sąsiad chłopca twierdzi, że w ubiegłym tygodniu podczas wymiany zdań chłopiec wycelował w niego broń. Policja sprawdza też, czy AK-47, który zabrano z miejsca zbrodni, nie był użyty w innych sytuacjach.
Beverly Anthony Walker, adwokat chłopca, wystąpiła o ocenę jego zdolności umysłowych. Można podejrzewać, że mózg 11-latka nie jest jeszcze na tyle rozwinięty, aby potrafił on rozwiązywać problemy, podejmować decyzje i rozumieć konsekwencje swoich czynów.
Jeżeli 11-latek zostanie uznany winnym stawianych mu zarzutów, może trafić do ośrodka dla nieletnich, gdzie będzie przebywać do 21 roku życia.
(dr)